Moje zdjęcie
UWAGA! UWAGA! TEN BLOG NIE BĘDZIE PRZEZ NAS UŻYWANY I ZOSTANIE WKRÓTCE PRZENIESIONY NA NASZA NOWĄ STRONĘ "Travelling Butterfly" (www.travellingbutterfly.com) Zajrzyjcie na nową stronę żeby śledzić co się z nami aktualnie dzieje! Pozdrawiamy. Julita & Wojtek

niedziela, 27 marca 2011

Stradbroke Island - australijska Chorwacja ;)

Wyspa North Stradbroke Island, pieszczotliwie zwana Straddie, to kolejne świetne miejsce na jednodniową wycieczkę z Brisbane. Dojazd zajmuje mniej więcej tyle samo czasu co w przypadku Gold Coast, o którym pisaliśmy wcześniej, ale oferuje zupełnie inne widoki i atrakcje.

 
Około półgodzinna jazda specjalnym promem osobowym (zwanym tu wodną taksówką) upływa bardzo szybko. Potem jeszcze tylko kolejne pół godzinki autobusem na drugi koniec wyspy i już można w pełni korzystać z jej uroków – pięknych szlaków spacerowych nadmorskimi klifami, czy też ciągnących się kilometrami złotych piaszczystych plaż, na których prawie nie ma ludzi.

 Straddie jest zdecydowanie mniej zabudowana, i skomercjalizowana, niż plaże na głównym lądzie, szczególnie Gold Coast, więc świetnie nadaje się na wypoczynek – można tu szybko zapomnieć o całym świecie. Nie jest to raczej miejsce dla osób szukających hucznych imprez – nawet w najbardziej popularnym miejscu na wyspie, zwanym Point Lookout, jest tylko kilka spokojnych barów i restauracji, które są zresztą zamykane o zmroku. Są za to inne atrakcje – świetne warunki do surfingu i kilometrowe plaże, po których nawet można jeździć, jeśli się ma samochód z napędem na cztery koła.


Nam podobało się tu bardzo – krajobraz Straddie skojarzył nam się z widoczkami znad Morza Śródziemnego. Niektóre zakątki wyglądają jak przeniesione wprost z Chorwacji czy Portugalii – to ze względu na malownicze, skaliste klify i przepiękny, lazurowy kolor wody. 


Na deser spotkała nas niespodzianka – czekając na powrotny autobus do portu mieliśmy okazję podziwiać dwa dzikie (tzn. żyjące na wolności) kangury, które akurat podskubywały sobie trawę w okolicy przystanku. Na pewno będziemy często odwiedzać Straddie – zwłaszcza, że okazało się że na wyspie jest kilka kempingów, na których można rozbić sobie namiot i spędzić tam noc. Wtedy na pewno będzie więcej okazji do zabawy z kangurami, a może nawet z koalami – jadąc autobusem widzieliśmy przydrożne znaki ostrzegające przed nimi :) 


 P.S. Wrzuciliśmy koleją porcję zdjęć z Brisbane i okolic na Picasie, możecie je obejrzeć tutaj
W

niedziela, 20 marca 2011

Parki w Brisbane

Była prośba o napisanie troszkę o roślinach, dodatkowo dziś pierwszy dzień wiosny, dlatego dzisiejszy post jest 'zielony'. Dołączamy do naszego wpisu gorące pozdrowienia dla rodzinki z Motycza!

Muszę przyznać, że Brisbane jest miastem z mnóstem zieleni, dodatkowo w samym centrum jak i w każdej dzielnicy znajdują się ogromne parki, które świetnie nadają się na spacer, piknik, koncert/kino pod chmurką czy  nawet przyjęcie ślubne. 


Udało nam się jak dotąd zwiedzić największe parki, które są jednocześnie ogrodami botanicznymi, dlatego też nie jesteśmy w stanie dokladnie powiedzieć, które z roślin są typowo australijskie, a które przywiezione z innych kontynentów. Większość z drzew z  pewnością rośnie wyłącznie w klimacie tropikalnym, jednak nie znamy polskich nazw, oprócz ‘palma’ czy ‘paproć’. Kilka roślin powszechnie rosnących rozpoznałam z naszych Europejskich doniczek...


Takie ogromne paprocie rosną tylko w Australii, niektóre są wielkości drzewa....


Parki są bardzo ciekawie zaplanowane, zazwyczaj z kompleksem małych stawów czy fontann. Jeden z parków ma nawet kładki nad powierzchnią, tak żeby można było podziwiać drzewa z innej perspektywy,  a przy okazji nacieszyć się widokami na cały park i miasto. 


Sama aranżacja układu ogrodu czy wybór roślin może być tematyczna jak na poniższym zdjęciu ogród japoński.  

Jak już się zorientowaliśmy w trakcie naszego dwumiesięcznego pobytu – drzewa i krzewy kwitną w rożnych miesiącach i do tego przez cały rok! Poniżej kwiaty, które zakwitły na drzewach w trakcie naszych spacerów.


Zamieszcam też zdjęcia kwiatów, które chyba nie występują w takich kolorach w naturze....To chyba jakaś modyfikacja genetyczna! 

A te kwiaty to chyba kojarzycie, tu bardzo powszechnie rośnie również w ogródkach przydomowych:


W każdym z parków jest przydzielony obszar na organizowanie pikników, umieszczone tam są nie tylko stoliki, ale też elektryczne grille, które miasto udostępnia bezpłatnie na powszechny użytek. Jeden z parków - ten w samym centrów - to również miejsce historyczne, gdyż wiekowo odpowiada powstaniu miasta! Natomiast park w pobliżu gdzie mieszkamy został założony w  miejscu kulturowo związanym z Aborygenami. W każdym z parków można otrzymać informacje na temat roślin kwitnących w poszczególnych miesiącach i tak sobie zaplanować spacer, aby nacieszyć się pięknymi kwiatami. My  w trakcie naszych spacerów trafiliśmy na sesje zdjęciowe: ślubne oraz do magazynu dziecięcego. J

niedziela, 13 marca 2011

Niedzielne leniuchowanie

Cóż nie wstajemy skoro świt  - słońce w Brisbane wstaje tuż po 5 rano -  do tego weekend, więc można poleniuchować. Po porannej kawce i śniadanku, porcja czytania na tarasie. Po relaksie czas na mały wysiłek, i okazuje się, że jazda rowerkiem po okolicy świetnie się nadaje na wypocenie. Mieszkamy na terenach górzystych, więc w moim przypadku jazda na uniwersytet nie obędzie się bez kilku zejść z kółek i wepchnięciu rowera zamiast wjechania. Ale trochę potrenuję i wkrótce będę rowerzystą z prawdziwego zdarzenia!


Na kampusie sporo studentów jak na niedzielę, widocznie nie wszyscy leniuchują :) Zastała nas też bardzo fajna niespodzianka, jakiś klub studencki w ramach spotkania zorganizował pokaz zwierząt australijskich. I  takim sposobem pogłaskałam i possuma i wombata i bilby, wow nie mogło sie lepiej zlożyć czasowo! Wszystkie te zwierzątka są z tej samej rodziny torbaczy (jak koala i kangur), czyli swoje małe wychowują głównie w torbach na brzuszku.

Wombat – wygląda jak taki wielki chomik, tyle ze rozmiarów dużego psa.Wombat ze zdjęcia jest sierotą, jego mama została przjechana przez samochód, ale na szczęście jej torba została sprawdzona i tym samym mały wombat ocalony! 


Possum to tak jakby odpowiednik wiewiórek (też mieszka na drzewach, podobnie sie odżywia, tyle że jest sporo większy oraz jego ubarwienie i futro może sie bardzo różnić zależnie od gatunku). Ten possum na zdjęciu nie mieszka w naszych okolicach, tylko w Tasmanii, stąd te gęste futro i przepiękny gruby ogon. Futerko ma bardzo przyjemne w dotyku, więc jego mogłabym zadmowić u nas w apartamencie. Te possumy, które widzieliśmy u nas w ogródku, mają krótką sierść i łyse białe ogonki. Ale pyszczki i łapki te same!


Bilby to jakby odpowiednik zająca, tyle że nie kopie norek w ziemi, bo mieszka w gniazdach na ziemi, ale podobnie wygląda, odżwywia się też tym samym co zające.i skacze. Wraz z przyjazdem białego czlowieka do Australii, pojawiły się nowi wrogowie tego zwierzątka: psy, lisy, koty.... Ostatnio będąc w sklepie zastanwiałam się, co to jest Easter Bilby (już są wielkanocne dekoracje i czekoladowe różnosci), teraz już wiem, to Australijski zając!


Potem jeszcze spacerek wsród jeziorek na kampusie, oczywiście w piękną pogodę i jaszczurki i indyki i ibisy i biale papugi (te na zdjęciu to gatunek cockatoo) też sobie leniuchują....


Wypoczęci wracamy do domku, zaliczamy kilka zjazdów i podjazdów – droga do domu jest jednak bardziej męczaca ze względu na większą ilość górek.....


Po powrocie basen, obiadek i następna dawka książki. Słońce zachodzi tuż po 18 czasu miejscowego.
W Queensland nie przestawia się zegarków na czas letni, trochę szkoda, bo nie wykorzystuje się całego czasu, kiedy jest jasno. No chyba, ze zaczniemy wstwać o 5 rano! J

PS. Dodaliśmy sekcję 'informacje praktyczne' w górnym pasku: 
http://julitawojtekau.blogspot.com/p/informacje-praktyczne.html

niedziela, 6 marca 2011

Gold Coast - złota plaża w pobliżu Brisbane

Gold Coast, czyli Złote Wybrzeże, to jedno z najpopularniejszych miejsc turystycznych w Australii. Wybrzeże to składa się z szeregu sąsiadujących ze sobą miejscowości położonych wzdłuż rozciągającej się na około 70km złotej, piaszczystej plaży. Ludzi przyciąga tu przede wszystkim pogoda - około 300 słonecznych dni w roku,  znajdujące się w pobliżu parki rozrywki oraz infrastruktura turystyczna,  z naciskiem na surfing. Dojazd z Brisbane jest prosty - ok. godzina pociągiem podmiejskim  + pół godziny autobusem do plaży - co sprawia, że Gold Coast jest wprost idealnym miejscem na jednodniowy wypad w weekend.
Widok na Surfers Paradise
Centrum Gold Coast stanowi miejscowość o nazwie Surfers Paradise (czyli Raj Surferów),  z charakterystycznym krajobrazem wieżowców i mnóstwem barów, klubów, restauracji, centrów handlowych itp. Na pewno nie jest to miejsce dla ludzi szukających ciszy i spokoju lub izolacji, ale z drugiej strony jest tu całkiem przyjemnie, plaża jest bardzo czysta no i ogólnie to trudno się tu nudzić.


Woda jest bardzo czysta i ma bardzo ładny kolor, natomiast - jak zresztą można się spodziewać po miejscu popularnym wśród surferów - są też spore fale. Kto lubi skakanie w falach temu się będzie podobało, kto woli spokojne pływanie (lub niezbyt pewnie czuje się w wodzie), prawdopodobnie większość czasu spędzi leżąc na plaży. Wybrzeże jest bardzo bezpieczne, patrolowane przez 365 dni w roku, wystarczy więc kąpać się w obrębie czerwono-żółtych chorągiewek. Gdyby jednak zachodziła potrzeba, to ratownicy czuwający nad bezpieczeństwem turystów, zareagują odpowiednią akcją - mają niesamowity ekwipunek ratowniczy (łącznie z samochodami, pontonami, jet ski itp.).
 

Natomiast warunki do uprawiania surfingu są wprost idealne. Do tego stopnia, że właśnie w tej chwili odbywa się tam jeden z etapów Surfingowych Mistrzostwa Świata, transmitowane codziennie na żywo w Australijskiej TV. Przebieg zawodów, wraz z filmikami ze wszystkich przejazdów, można śledzić tu: http://www.quiksilverpro.com.au/  Mamy nadzieję, że już za parę miesięcy też tak będziemy śmigać ;-)

 
Gold Coast to przede wszystkim niekończące się piaszczyste plaże, jednak jeśli się trochę poszuka to można znaleźć też trochę ciekawsze miejsca, jak na przykład niewielkie skaliste zatoczki, które wydają się idealne do popływania.....Ale jak przyjdzie wielka fala, to raczej można wylądować na skale! J&W